Witamy serdecznie,
Dzisiaj czas na relację z
trzeciego i ostatniego dnia Warsaw Fashion Weekend. W końcu wyszło słońce i
zrobiło się trochę cieplej, co napawało optymizmem. Po przybyciu jednak na
miejsce okazało się, że w SOHO było dość pusto. Ludzie leniwie przechadzali się
między stoiskami, które po części stały opuszczone. To goście z Włoch
wymarznięci po dwóch dniach postanowili udać się do domów :-).
To też miało wpływ na listę gości prezentujących swoje kolekcje w części
pokazowej, która została zdominowana przez polskich projektantów.
Punktem
kulminacyjnym miał być ostatni pokaz Natashy Pavluchenko, który poprzedzony
został w naszej opinii, sporym zgrzytem organizacyjnym wystawiającym na duży
test cierpliwości chcących pokaz zobaczyć. Pokaz został zaplanowany na godzinę
19. O godz. 18:50 poinformowano wszystkich, że pokaz odbędzie się za 30 minut,
po czym przetrzymano wszystkich bez jakiejkolwiek informacji pod drzwiami
wejściowymi do części pokazowej do godziny 20. Czy warto było czekać ? O tym
napiszemy w części opisowej, natomiast to przesunięcie czasowe spowodowało, że
tuż po pokazie Pavluchenko nie było już możliwości dokonania zakupów dla
chcących płacić kartami płatniczymi. A kilka okazji last minute było. Szkoda…
W
kolejnych postach prezentujemy relacje z poszczególnych pokazów, jak zawsze z
dwóch punktów widzenia.
Pozdrawiamy,
Wioletta&Marcin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz